Pełna chęci twórczych i świadoma braków czasowych rozpoczęłam wyszywanie "Nadmorskiego wspomnienia" (bo taki właśnie jest tytuł owego Round Robin) niezwłocznie po otrzymaniu schematu. Zaczęłam od - wydawałoby się - najprostszej części: liny okrętowej tworzącej ramkę dookoła obrazka. Wyszywałam póki nitki wystarczyło. A niby tak niedużo tej liny jest ;-) Na domiar złego w mojej ulubionej pasmanterii akurat tego koloru muliny zabrakło, a do następnej pasmanterii jest dla mnie trochę za daleko i nie po drodze. Wpadłam na szczęście na genialny pomysł, żeby w czasie oczekiwania na dostawę wspomnianej muliny zająć się pierwszym obrazkiem i podziałem aidy na części. No i w czasie tego dzielenia okazało się, że machnęłam się w tej linie porządnie i na dodatek kilka razy. Gdybym sama dalej dziabała to "... wspomnienie", to pewnie gdzieś w trakcie wyszywania zgubiłabym owe błędy. Ale robótka przejdzie jeszcze przez dziewięć par rąk i raczej nie powinnam utrudniać zadania innym wyszywającym. Zgrzytając więc zębami sprułam połowę tego, co zdążyłam wyszyć. W chwili obecnej stan robótki jest następujący:

Tekst w większości pochodzi z notatki, która zamieściłam w moim blogu Aggaw-owe robótki. Ponieważ dotyczy on naszej zabawy postanowiłam zamieścić go (z niewielkimi modyfikacjami) również tutaj.